Dlaczego afirmacje nie zawsze działają?
Afirmacje, czyli regularne powtarzanie pozytywnych autosugestii to popularne narzędzie, z chęcią stosowane w wielu środowiskach rozwoju osobistego. Zgodnie z ideą afirmacji, jeśli będziemy stosowali je wystarczająco często i regularnie, mogą przynieść do naszego życia większą samoakceptację oraz pewność siebie. Jak się jednak za moment przekonasz, to popularne narzędzie rozwojowe nie tylko nie działa, ale potrafi nawet nam skutecznie zaszkodzić.
Jak to w końcu jest z tą afirmacją?
Kiedy miałem jakieś 17 lat, trafiłem przypadkiem na książkę „Potęga podświadomości” Josepha Murphego. Autor odnosi się w niej bezpośrednio do idei zapisywania i regularnego powtarzania pozytywnych autosugestii, jako metody, pozwalającej „przyciągnąć” do naszego życia sukces zawodowy, lepsze zdrowie albo dobre relacje. Tłumaczy on sukces afirmacji wpływem na nasze myśli, które – kiedy są bardziej pozytywne – prowadzą do bardziej pozytywnych działań. Brzmi to bardzo mądrze i sensownie.
Powyższą książkę przeczytałem nawet 2 razy i za każdym razem, kiedy kończyłem ją czytać, miałem bardzo pozytywne odczucia z nią związane. Było to oczywiście jeszcze na długo przed tym, zanim rozwój osobisty i psychologia na dobre stały się moją pasją. Już wtedy jednak prostota i obiecane efekty afirmacji przyprawiały mnie o gęsią skórkę. Nie mogłem uwierzyć, że mogę wpłynąć na swoje życie w tak prosty sposób. Byłem naprawdę mocno zmotywowany i pozytywnie nastawiony do zmian. Stworzyłem swoją własną listę afirmacji, zgodnie z zaleceniami autora i codziennie, przez długie tygodnie regularnie je powtarzałem, aż w końcu, zupełnie niespodziewanie…
Żartuję, nic się nie zmieniło 😉
No może poza moim ogromnym rozczarowaniem 🙂 Złośliwy wielbiciel tej metody mógłby powiedzieć teraz, że na pewno za krótko afirmowałem albo robiłem to w niewłaściwy sposób, bo u niego afirmacje działają. Zresztą nie może nie działać coś, co ma tak ogromną popularność – i to na całym świecie. Niestety, badania nie pozostawiły suchej nitki na afirmacjach. Te przeprowadzone przez psycholog Joanne Wood (dla ciekawskich link do oryginalnych badań TUTAJ) pokazały jasno, że afirmacje nie tylko nie działają, ale zdecydowanie częściej nam szkodzą i jeszcze pogłębiają nasze negatywne postrzeganie siebie.
Dwa badania przeprowadzone przez tą psycholog pokazały, że u osób o niskiej samoocenie, które stosowały autosugestię, ostatecznie pogorszyło się ich samopoczucie i pewność siebie. Oznacza to, afirmacje dosłownie im zaszkodziły. U osób, u których stwierdzono wysoką samoocenę, afirmacje nieznacznie poprawiły ich ostateczne samopoczucie i pewność siebie.
Nie ma jednak z czego się cieszyć, ponieważ najważniejszą kwestią pozostaje, kto tak naprawdę „potrzebuje” korzystania z afirmacji i w praktyce robi to częściej – osoby o wysokiej czy o niskiej samoocenie? Myślę, że odpowiedź jest oczywista, stąd możemy przyjąć ogólny wniosek, że nie warto stosować afirmacji.
Istotną kwestią jest też, dlaczego te badania pokazały właśnie takie wyniki? Uważam, że są dwie główne przyczyny:
- Osoby o niskiej samoocenie, które powtarzały afirmacje, najzwyczajniej w świecie nie wierzyły w nie. Stąd im częściej je powtarzały, tym bardziej zdawały sobie sprawę ze swoich braków. Ostatecznie poświęcały sporo swojej uwagi i energii na myślenie o tym, jak bardzo są bezwartościowe i niepewne siebie. W efekcie nawet jeśli na początku badania miały nadzieję na poprawę swojego stanu, ostatecznie spotkały się z rozczarowaniem i pogłębieniem negatywnych przekonań na swój temat.
- Osoby o wysokiej samoocenie były bardziej pewne siebie, stąd zwykłe powtarzanie pewnych sugestii nie wywołało w nich takiego efektu, jak w grupie pierwszej. Wręcz przeciwnie, powtarzanie pozytywnych sugestii na swój temat utwierdziło ich w przekonaniu, że są osobami pewnymi siebie, jednak jak podkreśla Dr Wood – w bardzo nieznacznym stopniu.
Skoro afirmacje nie działają, dlaczego w nie wierzymy?
Uważam, że powodów jest kilka, a błędne powielanie tego samego mitu przez kolejne osoby jest tylko jednym z nich. Myślę, że afirmacje nie przyjęłyby się na tak szeroką skalę, gdyby nie jedna wartość, której podświadomie wszyscy pragniemy. Wartość, z którą u boku przeżywamy każdy kolejny dzień, szczególnie kiedy mówimy o osobach, posiadających niskie poczucie własnej wartości. Mowa tu o nadziei.
Każdy z nas ma nadzieję na lepsze życie. Kto z nas nie chciałby żyć lepiej, czegoś poprawić? Popularne powiedzenie „Nadzieja umiera ostatnia” jest tego doskonałym przykładem. Kiedy umiera nadzieja, wszystko inne przestaje mieć sens.
Kiedy ja trafiłem na pojęcie rozwoju osobistego, byłem nastolatkiem, który miał problemy związane z niskim poczuciem własnej wartości, z brakiem pewności siebie czy z budowaniem relacji. Myśl, że mogę zmienić swoje życie przez tak prostą metodę, była dla mnie niezwykle ekscytująca. I myślę, że dlatego afirmacje są też tak ekscytujące dla milionów ludzi na całym świecie. Myślę, że wielu z nich tak bardzo nie wierzy w siebie i w lepszą przyszłość, że potrzebują, chociażby promyka nadziei na to, że ich życie może stać się lepsze.
A co daje większą nadzieję, niż możliwość zmiany przez same tylko myśli? Jesteśmy często zbyt leniwi albo wystraszeni możliwością porażki, więc wielu z nas przychodzi z trudem podejmowanie się działań w kierunku zmiany. Działania rodzą już ryzyko porażki. Porażka to ból, więc unikamy działań. Całe błędne koło nam się zamyka.
A afirmacje to właśnie taka przepustka do lepszego życia, która omija porażkę. Oto otrzymujemy do ręki narzędzie, którym możemy w prosty sposób postawić swoje życie do pionu. Bez żadnego większego wysiłku. Bez ryzyka porażki. Bez konfrontowania się z bólem. W dodatku każdy z nas potrafi afirmować. Stworzenie takiej listy sugestii jest dziecinne proste dla każdego, a przy okazji może to być świetna zabawa. Niestety – to się po prostu sprzedaje.
Co polecam stosować zamiast afirmacji?
Jedną z najważniejszych rzeczy, których nauczyłem się podczas kilku ostatnich lat pracy nad sobą, to fakt, że droga to największych zmian w życiu prowadzi przez działanie. Prawda z pewnością mało ekscytująca, ale taka jest rzeczywistość. Ostatecznie cały rozwój osobisty sprowadza się do działania. Tak jak w tej znanej historii o drwalach, w której dwie grupy drwali wycinają las. Jedna grupa przez cały czas ścina drzewa, a druga co jakiś czas odpoczywa. Która zetnie drzewa szybciej? Ta, która odpoczywa, bo w przerwach ostrzy swoje siekiery.
Rozwój osobisty to właśnie takie ostrzenie siekiery. A kiedy już przygotujesz swoje narzędzia, po prostu bierzesz się do pracy. Podejmujesz się działania. Afirmacje to takie ostrzenie siekiery, ale samym ostrzeniem nie zetniesz drzewa. Potrzebne jest jeszcze działanie.
A więc pierwsze pytania, które warto sobie zadać, to – Po co chcę afirmować? Co chcę osiągnąć? Autosugestię stosujemy zawsze w jakimś celu i w pierwszej kolejności warto sobie uzmysłowić, co tak naprawdę chcemy osiągnąć za jej pomocą, ponieważ wtedy możemy wybrać już inne metody, które działają.
Jeśli np. chcesz zwiększyć swoją pewność siebie, najskuteczniejszym znanym mi sposobem jest zmiana swoich przekonań. Jeśli chcesz lepiej radzić sobie z emocjami, może warto zacząć rozwijać swoją inteligencję emocjonalną?
Sposobów jest wiele i jeśli chcesz je poznać, możesz śmiało rozejrzeć się, chociażby na moim blogu. Zgadza się, to nie zawsze są proste metody. Dodatkowo wymagają działania, a to już zwiększa ryzyko porażki. Jednak działają i gwarantuję Ci to ja i dziesiątki innych badań naukowych 🙂
Pytanie jednak, czy to źle, że nie ma drogi na skróty? To, co przecież jeszcze daje Ci działanie, to droga. Droga, którą musisz przejść, aby dostać się do celu. Po drodze nabędziesz przecież wiele cennego doświadczenia, nauczysz się podnosić po porażkach, lepiej poznasz siebie, swoje mocne i słabe strony, być może nauczysz się przezwyciężać cierpienie albo poznasz też wielu ciekawych ludzi i przyjaciół. Pomyśl, czy to wszystko dałyby Ci zwykłe afirmacje?
soul,
Myślę, że dobrze zdajesz sobie sprawę, że jeśli miałbym tak tytułować każdy artykuł, to niemiałoby to sensu, bo zwykle tych źródeł podaję kilka/kilkanaście (w jednym artykule nawet kilkadziesiąt). 🙂 Tu podałem jedno – choć mógłbym oczywiście więcej – ale nie widzę większego sensu w powielaniu potwierdzenia tej samej informacji. W każdym razie w artykule zwracam uwagę na jeden istotny fakt – samo afirmowanie może (nie musi) być niebezpieczne i warto o tym pamiętać, bo zamiast wzmocnić samoocenę człowieka, może ją nieintencyjnie jeszcze bardziej zaniżyć, a jest to informacja, której nie mogę pominąć. Dlatego również zwróciłem uwagę, że alternatywnym sposobem stosowania afirmacji jest połączenie jej z działaniem, aby utwierdzać się w nowych przekonaniach i aby była to trwała zmiana w naszym myśleniu.
Co do rozwoju duchowego, ja także jestem jego wielkim zwolennikiem (podobnie jak fizyki kwantowej – tym bardziej, że są teorie, które za jej pomocą tłumaczą istnienie świadomości 😉 ).
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa na temat innych moich artykułów. Bardzo mi miło, że je przeczytałaś! 🙂
I myślę sobie też na tytułem tego wpisu – masz rację, nie jest on precyzyjny. Zmienię go. 🙂 Dziękuję.
Dawid
Myślę, że skoro opierasz się na badaniach to warto dopisać w nagłówku „Afirmacje nie działają według (podać nazwę badań)”. Myślę, że jeśli chcesz zadbać o czytelnika, to może nie zamykaj mu drogi na różne możliwości, ja odbieram ten nagłówek jako prawdę absolutną, a myślę, że każdy kto troszkę siedzi w duchowości wie, że to nieprawda. Aż korci by włączyć w to fizykę kwantową. Oczywiście rozumiem, że skupiasz się tutaj na pracy naukowej, szanuję, nie hejtuję absolutnie. Chodzi mi jedynie o unikanie wprowadzania ludzi w błąd, bo niestety nie każdy doczyta całość, a po samym nagłówku człowiek zostaje wprowadzony w błąd i tyle. (moim zdaniem) Pozdrawiam serdecznie
PS: Pozostałe Twoje wpisy – rewelacja! Przeczytałam prawie wszystkie 🙂
soul, bardzo dziękuję za Twój komentarz. 🙂
Zarzucasz mi, że generalizuję, a ja przedstawiam jedynie wyniki badań. Gdyby potwierdzały one, że afirmacje naprawdę działają, to takie wyniki bym tutaj zaprezentował. Rozumiem, że możesz być zwolenniczką afirmacji i rozumiem, że są osoby, na które afirmacje działają. To świetnie, naprawdę! Problem polega na tym, że jak dotąd najlepszym sposobem weryfikacji wiedzy dostępnej ludzkości, są badania naukowe, a nie doświadczenia jednostek. Jeżeli więc dysponujesz badaniami, które potwierdzają skuteczne działanie afirmacji, to udostępnij je proszę tutaj i będziemy mogli prowadzić merytoryczną dyskusję. W przeciwnym wypadku twierdzenie, że „afirmacje działają, bo ja tak twierdzę” jest niezbyt poważnym argumentem. 😉
Nie wiem, czy ważniejsze są słowa, czy – jak to nazwałaś – wibracje, czymkolwiek one są. Liczy się efekt, a ten nie stawia afirmowania (rozumianego jako wypowiadanie pozytywnych intencji) w pozytywnym świetle, a nawet potwierdzono, że zbyt częste skupianie się na afirmowaniu może szkodzić. I takie informacje przedstawiam, nawet jeśli mnie, czy innym osobom nie będzie się to podobać, bo uważam, że Czytelnicy bloga zasługują na rzetelne informacje, a nie na moje niepoparte żadnymi dowodami opinie.
Pozdrawiam,
Dawid
Warto myślę zaznaczyć, że odnosisz się tutaj do nieumiejętnego korzystania z afirmacji. Bo ostatecznie to o naszą energię tutaj chodzi a nie o słowa. Afirmacja, która opiera się na wysokich wibracjach zawsze zmaterializuje się w rzeczywistości (tak samo jak afirmacja o niskich częstotliwościach).
Wiele osób pisze o nieskuteczności afirmacji zapominając, że to nie o słowa tutaj chodzi (choć też ważny jest schemat, odnoszenie się do teraźniejszości itd), a przede wszystkim o te wibracje, które wysyłamy razem z wypowiedzianą czy zapisaną afirmacją.
Nie generalizowałabym, że afirmacje nie działają, bo to nieprawda 🙂
Pozdrawiam
Tak na pierwszy rzut oka może to wyglądać, ale to nie afirmacja będzie bezpośrednią przyczyną sukcesu, a odstawienie bodźca. Jeżeli mówimy o pornografii i grach komputerowych na poziomie nałogu (a tak zakładam – w przeciwnym razie, jak sądzę, nie byłoby potrzeby stosowania afirmacji), to już samo ich odstawienie (bez afirmacji) pomaga radzić sobie z pragnieniami. Mechanizm jest dość prosty do wyjaśnienia: nienaturalnie wysoki poziom dopaminy oraz nadmiernie pobudzone receptory dopaminowe, zaczynają słabnąć z czasem na skutek odstawienia danego bodźca. Mechanizm ten jest procesem biologiczno-chemicznym w mózgu i dzieje się, rzecz jasna niezależnie od stosowania afirmacji, co nie oznacza, że nie będą one nigdy pomagać albo zawsze szkodzić.
Swoją drogą, bardzo ciekawe pytanie. Dziękuję.
Dawid
A ja mam pytanie ktore mnie ciekawi. Jezeli ktos ma taka afirmacje ze „konczy z pornografia i graniem w gry komputerowe”. Po pewnym czasie uzywajac danej afirmacji ktora powtaza sie ogromna ilosc razy, umysl uczy sie danej komendy i odrzuca dane pragnienie nawet w obliczu wyzwalaczy. Czy to w danym przypadku nie bedzie afirmacja zakonczona sukcesem?
Właśnie o to chodzi w afirmacjach – o przekonywanie siebie. Działanie nie jest częścią afirmacji. Jeśli tak je rozumiesz, to nie mówimy już w tym wypadku o afirmacjach, a o afirmacjach połączonych z działaniem, ale podkreślam – działanie nie jest częścią afirmacji. Nie ma go w żadnej definicji. Całkowicie za to się zgadzam, że działanie przynosi efekty i to na nim należy się skupić, natomiast przekonywanie siebie (czyli afirmacje) zgodnie z obecnym stanem wiedzy naukowej nie działa.
Mam trochę inne zdanie. Tutaj jest opisana sytuacja w której afirmacje połączone z leżeniem i użalaniem się nad sobą nie działają. Przecież to nie o to chodzi. Afirmacje właśnie krok po kroku pomagają zmienić nastawienie i przekonania, mogą pomóc osobom, które odczuwają silne lęki w przełamaniu się. Jednak oczywistym jest, że trzeba je połączyć z działaniem. Afirmacja dotycząca np. pieniędzy nie ma prawa się sprawdzić, jeżeli po jej zakończeniu położymy się na kanapie i niczego nie spróbujemy zdziałać. To jest narzędzie, które przynosi efekty u zdecydowanej większości osób, trzeba tylko z niego właściwie korzystać. Nie można oczekiwać, że samo wypowiadanie konkretnych słów kilka razy dziennie ułoży nam życie, podczas gdy my się nie postaramy. Oprócz odpowiednich afirmacji potrzebna jest pewna „otoczka” i działanie. W każdym przypadku jedynie działanie przynosi efekty.